piątek, 3 grudnia 2010

animal planet

Tym się człowiek różni od zwierzęcia, że zajmuje się swoją przeszłością.

dosyć, dosyć, dosyć.
znów. już było dobrze, prawda, już mi Go nie brakowało. a teraz? teraz nie mogę przestać o nim myśleć. tak zupełnie kurwa, mimowolnie. dlaczego mnie zostawił? dlaczego nawet fakt, że byłam w szpitalu niczego nie zmienił? dlaczego kłamał? całą naszą jebaną znajomość?
brzydzę się każdym jednym Jego "jesteś dla mnie najważniejsza".
dobrze, jebał pies miłość, ale żeby aż tak się zachowywać?
i najgorsze jest to, że ja nie mogę pozbyć się poczucia, że najnormalniej w świecie jestem bezwartościowa.
dałam mu wszystko.
i to nawet nie wystarczyło.
czuję się okropnie, z dnia na dzień coraz gorzej. uciekam w naukę, która mi nie idzie, uciekam w pracę, która mi nie idzie, uciekam w życie, które mi nie idzie.
coś Ty kurwa ze mną zrobił?
wybaczyłam mu. oh wow. again. tak. czuję, że mu wybaczyłam absolutnie wszystko. teraz nie marzę o niczym innym, jak tylko żeby przyszedł i pokazał, że mu zależy. tyle, że jest już za późno, a Jemu ewidentnie nie zależy.
i nawet jeśli się pojawi, to nic Mu nie powiem. jak zawsze. stłamszę wszystko w gardle, powstrzymam łzy i uciszę krzyk w mojej głowie.
co, jeśli nie przyjdzie?
będę zabijać się dalej. bo przecież zabijając to, co było między nami, zabijam siebie.
tę najlepszą.
tę, która była tylko Twoja.
.
nie na tym powinno opierać się życie. nie tak powinna wyglądać miłość. przez Niego nie dość, że nie mam nic, to jeszcze coraz bardziej nienawidzę samej siebie.
patrzę w lustro z coraz większym obrzydzeniem. kim jestem? kim się stałam?
zimna i wyrachowana suka.
z każdym dniem zauważam coraz więcej obłudy. zewsząd. patrzę na ludzi, którzy się śmieją, tak prawdziwie i chciałabym móc śmiać się tak samo. chciałabym czuć radość. a teraz nic mnie nie cieszy. wygrany konkurs, praca, nic. wszystko jest dla mnie bezbarwne.
ostatnio tak bardzo potrzebuję zainteresowania. nie daję rady sama ze sobą. z tym wszystkim. nie czuję się kochana. nigdy się nie czułam. tak prawdziwie.
.
.
jakie to kurwa smutne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz