niedziela, 27 marca 2011

zła, gorsza, najgorsza

dlaczego wszystkich dookoła trzeba traktować jak jajka? nie wolno się odezwać, nie wolno zażartować. patrzeć czasem nawet nie wolno.
jestem zła.
bo zawsze muszę uważać, na to, co robię, na to, co mówię, na to, jak patrzę.
a potem i tak są pretensje.
czy ci wszyscy ludzie są aż tak wysoko zapatrzeni w półkę własnego egotyzmu?
dlaczego tak ciężko jest mieć jakikolwiek dystans do siebie?
to nudne i głupie. nie lubię ludzi, którzy nie potrafią się z siebie śmiać.
nie lubię też tych, którzy uważają, że cały świat kręci się wokół nich.
o dobrze stawiać JA na szczycie wszystkiego, ale moim zdaniem są pewne granice.
nie rozumiem tego. może dlatego, że nie stawiam siebie na samej górze? może to mój błąd?
boję się, że mam za mało szacunku dla samej siebie.
jestem hipokrytką, to wiemy już od dawna.
nagle w moim życiu tyle się dzieje.
życie naciska na mnie. zmusza do podjęcia jakichś decyzji. a przecież bierność jest o wiele łatwiejsza.

moje wysiłki są takie inercjalne.

chcę czuć szczęście.
tylko czy ja na nie zasługuje?

zapamiętaj

wszystko w imię przyjaźni.

niedziela, 20 marca 2011

wpis epicki

przyszła do mnie w nocy,
czarna świńska zjawa.
ciągle wołając pomocy,
wiedziałam czego chciała...
spojrzałam tej świni prosto w oczy,
pełne parszywego zakłamania.
dumnie się pręży, milczy, powoli kroczy.

pytam o wszystko, o cel wizyty,
chcę jej dotknąć - ucieka.

- trafiłam na dziwnego człowieka- bezczelnie warknęła-
jestem tym, czego tak bardzo ci brak.

- czym więc jesteś moje kochanie???

odrzekła mi tylko:
na imię mam zaufanie.

wtorek, 8 marca 2011

czwartek, 3 marca 2011

kilka słów o "kocham"

wstaję rano, jem, zwracam śniadanie... a potem już tylko obserwuję.
patrzę codziennie na to, jak ludzie są ślepi. jak nie szanują tego, co mają. ciągle czegoś im brak, ciągle im mało. a w większości mają to, czego jak tak bardzo pragnę.
mijam ludzi, którzy tak cholernie nie doceniają życia.
dlaczego tak jest?
dlaczego ja widzę, a oni nie?
może za bardzo chcę uszczęśliwiać wszystkich wkoło?
wszystko się skomplikowało. wszystko. wokół mnie tyle ludzi, tylu mężczyzn. tych którzy mówią "kocham cię... ALE"
- jak siostrę,
- jak starszą siostrę,
- jak młodszą siostrę,
- jak kochankę,
- jak przyjaciółkę.

nienawidzę przyjaźni.

żaden z nich nie kocha mnie, jak kocha się kobietę. może mnie się nie da kochać w ten najprostszy sposób? może właśnie ja jestem ciepła i miła lady puFF? ta, od której można się trochę nauczyć? ta, która zawsze pomoże? ta, która zawsze wysłucha? ta, do której można się przytulać i prawić jej komplementy? bez żadnego ryzyka?
???
są takie chwile.... częste, nawet bardzo, że jest mi tak cholernie przykro.
za każdym razem, kiedy słyszę jakieś "kocham cię", po tym, jak upewnię się, że to na pewno do mnie, że słyszę niewypowiedziane "tylko błagam nie odwzajemniaj mojego uczucia. ty jesteś mądra. ty wiesz, że tobie nie wolno."
bo przecież oni mogą, prawda? każdy jeden z nich. może mnie dotykać, mówić mi, jak bardzo mnie kocha, może mnie adorować. bo przecież jak powszechnie wiadomo, ja nie mam uczuć.
ja nie potrzebuję przytulania, dotyku, emocji. jestem maszyną zaprogramowaną na uśmiech, z wieloma wadami fabrycznymi.

przyjaźń jest taka idiotycznie bezkarna. tak pretensjonalna i tak nieprawdopodobnie skomplikowana.



miałam dziś rozmowę z A. ona wie, że ja nie akceptuję jej obecnego faceta. kung fu panda nie leżał mi od początku. chciałabym, żeby A miała kogoś lepszego. zasługuje na to. poza tym, moim zdaniem to jest jakiś mitoman. moja się z prawdą, opowiada okropne bzdury. a ja się tak po prostu martwię. on też mnie nie lubi. poza tym, jest zazdrosny. tylko czekam, aż wpłynie jakoś na moją relację z A. opowiedziałam jej o tym dziś.
wczoraj przyjechała z płaczem, roztrzęsiona... po raz kolejny ją okłamał. zapytała, co ma robić.
dziś miała inne podejście.
"to moje życie. będziesz musiała zaakceptować, że jestem z nim. wszystko będzie dobrze, jak się nie będziesz.............wpierdalać...............".

zabolało.
nie pierwszy raz, prawda? i nie ostatni.

gdyby ludzie czasem choć w odrobinie wiedzieli, jak bardzo o nich dbam, jak bardzo się naginam, z jak wielu rzeczy rezygnuję....... z jak wielu rzeczy zrezygnowałam. gdyby mogli... chcieli zauważyć właściwie, jak cholernie nie chcę skrzywdzić ich swoją decyzją. czasem rezygnując z samej siebie.


chcąc dobrze dla innych nieustannie robię krzywdę samej sobie.

za każde jedno ich "kocham cię" płacę psychotropami.