środa, 14 grudnia 2011

%

upiłam się. znowu z rozpaczy....


"krwawię cicho żyjąc"

"żyję cicho krwawiąc"

ból rozrywa mi serce. dlaczego? nie tylko przez NIEGO. jest mi źle. jestem samotna. im mi gorzej, tym więcej udaję. przepraszam.

wtorek, 13 grudnia 2011

będę wyła po nocy

To jak sen, kochanie jak sen Wystarczy, że zamkniesz oczy A ja jak cień, kochanie jak cień Będę wyła po nocy.





nie śnij mi się już, błagam.

piątek, 9 grudnia 2011

jak mogłeś?

Choć uciekałam
Zawsze wracałam
Z przypływem morza łez
Trudno kochać
Lecz trudniej jest
Nie kochać wcale cię


jest grudzień. po tym, co mi zrobiłeś, nie byłam w stanie nawet nic tutaj napisać. dziś rum z colą szumi mi wystarczająco. 
szesnastego października spotkaliśmy się. dałam Ci prezent urodzinowy. pasek - niezwykle w twoim guście. potem pojechaliśmy obejrzeć nowy film koterskiego. byłam dziwna, Ty też. kiedy wracaliśmy do domu samochodem, wiedziałam, że muszę zacząć temat. 
włamałam Ci się na facebooka i zobaczyłam to zdjęcie. Ty całujący ją. w ten sam dzień, kiedy dzwoniłeś do mnie i mówiłeś, że tęsknisz. pamiętam, kiedy zobaczyłam to zdjęcie. najpierw zwymiotowałam, a potem zaczęłam tak cholernie płakać. nie byłam w stanie się podnieść. ona. trzy lata starsza od nas. poznana przypadkowo dziewczyna. boga ducha winna. nie wie, jak bardzo przez nią cierpię. 
siedzieliśmy w moim garażu, jeszcze w samochodzie. nie chciałeś rozmawiać. ja musiałam. musiałam coś z tym zrobić. zapytałam kim ona jest. co dla Ciebie znaczy? dlaczego to się stało? odpowiadałeś zdawkowo. chciałeś mnie zbyć.
finalnie zebrałam się w sobie i powiedziałam Ci, co czuję. powiedziałam Ci, jak cholernie mnie zabolało to, co zobaczyłam. byłam przekonana, że coś nas łączy. że może jednak mnie kochasz. że przecież tyle się między nami działo. że nie umiem z tym walczyć. powiedziałam Ci to wszystko, bo chciałam, żebyś wiedział. bo zasługiwałeś na prawdę.

podniosłeś brwi, spojrzałeś na mnie - i tego nie zapomnę do końca życia.

"chcesz mi powiedzieć, że dałem ci jakieś nadzieje, w ciągu tych wakacji???"

pamiętam, że siedziałam sparaliżowana tym, co usłyszałam i zastanawiałam się, dlaczego akurat teraz nie czuję ani współczucia, ani złości, ani nienawiści. ani nawet miłości. czułam jedynie strach. zwykły biologiczny strach. bałam się, że ten człowiek mógłby kiedyś zniknąć z mojego życia.

po chwili poczułam się, jak alicja z krainy czarów, która właśnie wypiła eliksir zmniejszający rozmiary ciała. byłam taka malutka. obnażyłam się przed Tobą, Ty skończony skurwielu. zrobiłam coś, czego nie zrobiłabym, gdyby nie twoje sygnały. wiesz dobrze, jak ciężko mi mówić o uczuciach.
nie liczyłam na coś wielkiego. chciałam, żebyś wiedział. żebyś zrozumiał, że twoje zachowanie wpływa na mnie. myślałam, że zareagujesz inaczej. sam wiele razy podkreślałeś, jak bardzo mnie szanujesz, jaka jestem dla Ciebie ważna.
powiedziałam Ci, że wobec tego nie chcę Cię więcej widzieć, że potrzebuję czasu. Ty oczywiście odpowiedziałeś, że ja mogę sobie myśleć co chcę i że ze mnie nie zrezygnujesz.
czy tak, do kurwy nędzy zachowują się ludzie, którzy szanują drugą osobę? mogłeś powiedzieć, okej, poczekam, poukładaj sobie wszystko. przykro mi, ale cię nie kocham.
ale nie. Ty musiałeś mnie zmiażdżyć. sprawić, żebym poczuła się jak szmata. potem zaproponowałeś, że wobec tego najlepiej będzie, jak ułożymy sobie życia z innymi osobami. nadal się przyjaźniąc, oczywiście. 
dla Ciebie to takie proste, czyż nie?
dwa dni później napisałeś do mnie. "siema, co tam na uczelni? ja wróciłem z zajęć i robię sobie spagetti. pozdrawiam" i nic więcej.
jakby się nic nie stało.
bo się nie stało, prawda? to już prawie dwa miesiące. milczę. Ty milczysz. byłam u Ciebie na facebooku, wiesz? wchodzę tam czasem, by wiedzieć co u Ciebie. cieszę się, że projekt przedszkolny się udał. pomagałam Ci, pamiętasz? nie... pewnie już nie pamiętasz. cieszę się, że masz wielu przyjaciół. że imprezujesz, jak nie Ty. widziałam też te dwie następne, z którymi się całowałeś. są niepodobne do mnie. i dobrze. 
zbliżają się święta. zjedziesz do miasta. nie spotkam się z Tobą. nie popełnię tego samego błędu, co rok temu.
tęsknię za Tobą, wiesz? wiesz, że ja zawsze tęskniłam za Tobą już troszeczkę, nawet gdy byłeś blisko mnie? tęskniłam już tak sobie trochę na zapas. żeby później tęsknić mniej, gdy już pójdziesz do domu. i tak nie pomagało. 
kiedy nastała między nami cisza, zauważyłam, że prócz Ciebie nic nie mam. zaczęłam się więcej uczyć, zajęłam się sobą i swoim życiem. generalnie jest okej. cierpię po cichu.
tylko zastanawiam się...dlaczego? dlaczego mi to zrobiłeś?