niedziela, 16 stycznia 2011

życie, życie, życie

I just can't breathe.
All I do is sing about you and the things we could be.
You just don't know how hard this is for me.
I just can't breathe.

And I hope you know by now, that I won't let you down.
Now I'm simply reassuring you that it will be fine, you won't have to worry as long as you're mine.
Please just stay with me tonight.

I just can't see.
And I know it seems hard to belive.
It was you, and you're all that I need.
And it's true, baby please just don't leave.
I just can't see.

And I hope you know by now, that I won't let you down.
Now I'm simply reassuring you that it will be fine, you won't have to worry as long as you're mine.
Please just stay with me tonight.

And I'll pray for things to get better.
And I'll stay to write you this letter, so you'll know that I need you here, and you'll know of my greatest fear.
And I'll pray that we'll be together.
And I'll stay, I'll stay here forever, so you'll know that I need you here, and you'll know of my greatest fear.

And I hope you know by now, that I won't let you down.
Now I'm simply reassuring you that it will be fine, you won't have to worry as long as you're mine.
Please just stay with me tonight.



jadłowstręt męczy mnie od 26 grudnia. nie mogę jeść, spać też nie. a muszę, prawda? sesja trwa.
muszę żyć.
nie żyję tak, jakbym chciała, ale czy którekolwiek z Was żyje?
.
nie wiem skąd u mnie aż tak ogromna doza energii. jest źle. jest smutno, jest szaro i nijako.
ale ja cały czas prę do przodu. prę za wszelką cenę, bo wiem, że warto.
bo wiem, że walczę tylko i wyłącznie o siebie.
lęki nie dość, że przychodzą co noc, to jeszcze regularnie w ciągu dnia.
boję się. boję się, że zwariuje.
mam leki na sen, no i te nieszczęsne psychotropy. nie biorę ich. mam wrażenie, że wystarczy, że są. to dla mnie cholernie trudne. zawsze miałam tak wielką władzę nad sobą.
badania wyszły lepiej niż ostatnio. jest więc jakaś nadzieja. jutro wyniki tego najważniejszego badania i egzamin z cywilnego.
jadę tam z Nim.
tak. w końcu się odezwał. jadę z Nim, bo on tak bardzo tego chce, a ja na dobrą sprawę nie mam z kim jechać.
co z Nim?
hah. nadal Go kocham. mocno, namiętnie, nadal po cichu.
jest jednak pewna zmiana. uświadomiłam sobie, że nie moglibyśmy być razem. że to i tak by nie wyszło. tak jest czasem, prawda?
kocham Go, ale to koniec tej historii.
to jest takie inercjalne.
cały czas byłam jego największą fanką, gdy tymczasem wszyscy mówili mi, że muszę się od Niego uwolnić.
ja nie chciałam. nadal nie chcę.
wiem jedno

.


trzeba stworzyć coś nowego, coś wspaniałego, coś czego jeszcze nie było. żebym mogła w nieskończoność nabierać się, że czas nie istnieje.

a on istnieje i nieubłaganie upływa.

niedziela, 2 stycznia 2011

Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie

znów wszystko kręci się wokół Niego.
pamiętam. jeden idiotyczny sms, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać. błahe prawda?
moje uczucie do Niego jest tak cholernie transcendentne.
jednak się odezwał. moje rzekomo na wierzchu. i co będzie dalej? nie chcę. tak bardzo wstyd mi mojego uzależnienia od człowieka, który nawet w połowie na nie nie zasługuje.
teraz przecież jest źle. pierwszy spędzony osobno sylwester i moje, jak zawsze niepotrzebne łzy.
.
niesamowicie brakuje mi poczucia bezpieczeństwa w moim życiu. wszystko jest takie niepewne. nie wiem co będzie jutro. nie wiem czy będzie dobrze, czy znów świat przykryje mnie mnogością zbędnych mi obecnie pretensji.

słowa. puste słowa. te, które wypowiadam, te, które tu wypisuje.

ile bym dała, żeby ktoś wiedział, co dzieje się w mojej duszy.



"Dawno mamy już za sobą pierwsze kroki w chmurach
Znamy dobrze swoje miejsce, wiemy dobrze gdzie nasz brzeg
Przy nadpalonych mostach
Gdzieś pomiędzy wierszami
Znów wybucha w nas permanentne siódme niebo
Już nie panuję nad zmysłami
Moje oczy są oczami wariata
Kiedy spotykają się z twoimi oczami"