niedziela, 21 listopada 2010

po drugie: słabość

zawsze tak jest, prawda? zawsze, zawsze, zawsze.
tonący brzytwy się chwyta.

potrzebowałam zainteresowania,
jakiegokolwiek zainteresowania z męskiej strony.
potrzebowałam poczuć się dla kogoś najważniejsza.
tak jak rok temu.
historia zatoczyła koło, niestety z innym zakończeniem.

ta cała jazda ze szpitalem, z moim samopoczuciem, z tymi badaniami...
stałam się przez to taka bezbronna. już nie miałam siły udawać. po powrocie zadzwoniłam do Niego. żałuje. nie spotkaliśmy się, nie przyszedł, a obiecywał. nie zależy mu. gra dobiegła końca.

a ja tylko potrzebowałam odrobiny empatii. chciałam się tylko przytulić i usłyszeć, że wszystko będzie dobrze.

tak jak rok temu.
tak jak rok temu był przy mnie R. a ja już nie chciałam się bronić, myśleć, opierać, walczyć, dbać o morale.
uległam i dałam się ponieść namiętności. moja słabość zwyciężyła.
ja i on. różne dusze, jedno ciało. dojrzałość i niewiedza, siła i bezbronność. dwa światy złączone chwilowym tchnieniem.
było mi dobrze. nie tylko w tym dosłownym sensie. było mi ciepło, radośnie, bezpiecznie.
przy R zawsze czułam się bezpieczna.
był taki spragniony, byłam taka stęskniona.
---
zadzwonił telefon. żona oczywiście. odebrał. kiedyś by w życiu tego nie zrobił. nie w trakcie CZEGOŚ. zostawił mnie i poszedł odebrać. rozmawiał z nią, tłumacząc dlaczego jeszcze go nie ma w domu.
a potem wrócił. wrócił do mnie i chciał dokończyć dzieła.
to było takie bezczelne. jak on w ogóle mógł? myślał, że będę czekać tam, naga i rozpalona, jak jakaś dziwka, aż on skończy rozmowę z szanowną żoną? i jeszcze idiota pytał "dlaczego".
poczułam się upokorzona, ale przecież wiedziałam na co się piszę, wiedziałam, że to układ opierający się tylko na fizyczności.
chciałam z nim o tym porozmawiać.
"-dlaczego między nami to wszystko się dzieje? już od roku?
- nie wiem, ja po prostu lubię robić ci dobrze, a teraz wybacz, ale w takim razie to ja wracam do domu
........
........
........
........
.
.
.

- no tak zrobiłeś swoje możesz iść."

jedno wielkie upokorzenie.
miał być inny. nie chciałam od niego emocji, nie chciałam związku, nie chciałam niczego. niczego nigdy nie oczekiwałam. a on i tak mnie zranił.
potrzebowałam poczuć się bezpiecznie.
poczułam się jak dziwka. i to uczucie nie mija.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz