niedziela, 20 grudnia 2009

spotkało się dwoje obcych ludzi.

czemu tak jest zawsze, że przyjeżdża On i mi wszystko rujnuje? przecież wszystko sobie poukładałam. miałam swoje beznadziejne życie pełne rutyny i niepotrzebnych wydarzeń, bez emocji, wszystko na zimno. po co ja się w ogóle z Nim spotkałam?

to było takie ciche spotkanie. znowu masa niedopowiedzeń, powłóczystych spojrzeń i dziwnego dotyku. czułam między nami jakieś ogromne nienazwane napięcie. może to emocje buzowały? może to tylko zwyczajna iluzja, która karmię się będąc obok Niego.

kiedy Go nie ma obok jest tak łatwo. wtedy mówię sobie: "nie, nie kocham". wtedy tak łatwo jest bawić się z resztą świata.

ostatni raz płakałam chyba jakieś 2 miesiące temu. teraz siedzę i nie mogę się powstrzymać.

nie widzieliśmy się miesiąc. wierzyłam, że coś się zmieniło. wierzyłam w siebie. próbowałam już tak wielu rzeczy. może to tylko chwilowa słabość. może wstanę jutro i znów będę silna? mam nadzieję.

i co? wyjedzie i znowu zostawi mnie z tym ciężarem na sercu. tylko dlaczego teraz się łamię?
emocje. to wszystko przez nie.
co jest nie tak ze mną? dlaczego kocham kogoś, kto rani mnie najbardziej? dlaczego odpycham resztę? dlaczego spławiłam tych trzech? całkiem przystojnych i zabawnych?

jestem tak bezsilna wobec tego uczucia. wobec samej siebie. wplątałam się w idiotyczny romans, mając nadzieję, że może to jakoś mnie od Niego uchroni.
nie wyszło.

moje emocje są zarezerwowane tylko dla Niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz