poniedziałek, 5 stycznia 2009

cel

po co mi blog? hm... to proste. żeby w końcu móc wyrazić siebie. oto ja w chwili bólu przelewam tu wszystkie swoje myśli. bez ograniczeń, bez cenzury, bez osądów i wstydu.

wolność. dość pozorna, ale zawsze coś.
bo przecież wolność nie istnieje. jak w dzisiejszych realiach być wolnym człowiekiem? ciągle, nieustannie ograniczani. religia, tolerancja, ideologie, granice, prawo. marionetki w rękach Wyższych.
wszystko jest iluzją. żyjemy w świecie na pozór właściwym, dobrym i wygodnym.

wszystko przelatuje mi przez palce. nie potrafię nic uratować. absolutnie. nic, niczego, nikogo. jestem za słaba? nie! po prostu tu nie pasuję. to życie, ten świat, to nie moja bajka.

czasami chciałabym się schować. tak po prostu uciec. wyrzucić telefon, odciąć internet, zamknąć się w pokoju i schować w samej sobie. w najgłębszych czeluściach mojej poszarpanej duszy. zginąć gdzieś na zawsze... albo chociaż na jakiś czas.

pFF, marzycielka.

4 komentarze:

  1. oo jak miło Cię TU spotkać. ;) w końcu my z innej bajki czyż nie? tylko która to ta nasza bajka, ten nasz właściwy świat gdzie mogłybyśmy się poczuć wolne w każdym tego słowa znaczeniu. szczęśliwe. choć nie zawsze jedno z drugim idzie w parze.u mnie raczej idzie.myślisz, że mogłybyśmy być ty na ziemi sobą, szczęśliwe? może tylko wtedy gdy same byśmy tworzyły własną rzeczywistość.ale szczerze mówiąc nie wiem czy bym się tego podjęła. mam wrażenie, że niczego nie potrafię zrobić dobrze i do końca. i tak bym pewnie spieprzyła taka szanse.też mam ochotę uciec. od dawna już.w sumie wciąż uciekam. ale to wcale nie rozwiązało dobrze ani jednego problemu. a teraz po kolei ponoszę konsekwencje. "dokąd tak biegniesz? przecież wiesz że przed sobą nie uciekniesz". czekam tylko na taki moment aż z czystym sumieniem będę mogła się odciąć. choć na trochę. nie martwić się co będzie za chwilę, za dzień czy za miesiąc. na tak wiele rzeczy może być za późno, a my ciągle musimy myśleć o czymś co nie ma i tak większego znaczenia.my marzycielki mamy przesrane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co by ci powiedzieć... Wiele z nas wielokrotnie ma ochotę zwiać z tego rzeczywistego w świata, w coś, co mogłoby być stworzone tylko dla nas.
    Jedni mają tą ochotę częściej, inni mniej...
    A w tym momencie, choć po części, zdaje mi się, że rozumiem co czujesz. Sama miałam ochotę zamknąć się w pokoju, opuścić rolety, by było ciemno i odciąć się od świata zewnętrznego.
    Teraz mi mija... Uczę się żyć w świecie, który mi nie pasuje? Można to i tak nazwać.
    Próbuję nagiąć ten świat do własnych reguł i wymagań. Co z tego, że nie wychodzi. Próbować warto...
    I wiem, że teraz jest okey, a kiedyś znów przyjdzie ten moment, kiedy będę chciała schować się w swój kokon i nie stawiać czoła światu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy blog...Nie pocieszy Cię to, ale powiem Ci, że nie jesteś jedyna...w sumie przeżywałam wiele bardzo podobnych emocji. Tylko ja nie piszę bloga, a pamiętnik i oczywiście jestem od tego uzależniona:P Nie powiem Ci, że jest albo będzie dobrze...C’est la vie. Zresztą sama wiesz. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mów, że „jesteś zepsuta do szpiku kości” . Wiesz co? Życie naprawdę NIE JEST SPRAWIEDLIWE. Nie każdy dostaje ten sam przydział szczecią. Masz prawo czuć się zazdrosna, oszukana, wściekła.
    Wiem, co to znaczy gdy tłumi się w sobie takie emocje... ale to naprawdę zupełnie naturalne, że je masz. Czasami do świata i ludzi czuje się po prostu OBRZYDZENIE. I mamy do tego prawo.

    Prawo

    Czegokolwiek pragniemy od Ciebie
    czegokolwiek bądź z życia,
    czegokolwiek pragniemy od Ciebie-
    udziel nam, Panie.
    Udziel, gdyż mamy prawo.

    Albowiem drogo bardzo
    Zapłaciliśmy z góry
    Za wszystko swoją śmiercią.

    Lena Pappa

    Widzisz, niestety tak nie jest. To czego pragniemy zwykle nie zostaje nam dane(może umiemy pragnąć tylko tego, co tak trudno osiągnąć...). Ale to Prawo jednak zostaje. To prawo, które jest łamane.
    Więc nie czuj się winna.

    OdpowiedzUsuń