piątek, 24 maja 2013

powiedz, powiedz, powiedz gdzie jesteś?

nie ma sprawiedliwości na tym zasranym świecie.
R....
masz 35 lat i do niedawna byłeś okazem zdrowia.
nie chcę nawet myśleć, co się może zdarzyć...
znamy się 11 lat... znamy się, jak nikt.
do tej pory pamiętam nasz pierwszy pocałunek. 8 grudnia... nasz pierwszy raz....
specyficzna relacja.
dzięki Tobie nauczyłam się tak wiele.
nie wiem, jak nazwać to co nas łączyło i łączy nadal.
na początku byłeś dla mnie złem koniecznym, spotkania z Tobą choć przyjemne, to jednak obligatoryjne. miałam 12 lat, kiedy się poznaliśmy.  to było w październiku. miałeś wysoki głos, to rzuciło mi się, jako pierwsze. nawijałeś trochę, jak włoch. na trzecim spotkaniu pozwoliłeś mi przestać mówić do siebie "pan". niepostrzeżenie stałeś się dla mnie starszym bratem. kształtowałam się na Twoich oczach. pamiętam, że zawsze byłeś. zawsze mnie słuchałeś i nigdy nie bagatelizowałeś moich problemów. nie ukrywałam przez Tobą nawet moich zaburzeń odżywiania. miałeś do mnie cierpliwość. do tej mnie. młodej, naiwnej, głupiej, zakochanej.... zabawne. znałeś każdą jedną moją miłostkę i TĘ miłość też znałeś. przeszedłeś ze mną operacje, trudną rekonwalescencję. byłeś zawsze. widywaliśmy się średnio 4 razy w tygodniu.mogłam Ci powiedzieć wszystko. Ty mnie również.
opowiadałeś mi o swoich problemach małżeńskich, o tym, że jej nie kochasz. o tym, jaki jesteś rozgoryczony, bo złapała Cię na dziecko. jesteś zbyt prawym człowiekiem, żeby wtedy ją zostawić.  namawiałam Cię do zmiany podejścia, do tego, żebyś więcej czasu spędzał ze swoją żoną. to ja wybrałam imię Waszego drugiego dziecka. pamiętasz?
potem nadeszło liceum, Ty znów znosiłeś moje wewnętrzne przemiany. odnosiłeś wiele sukcesów w pracy, stałeś się niezastąpionym dla innych, dla mnie byłeś już dużo wcześniej. sam zbudowałeś dom dla Waszej rodziny, samodzielnie kładłeś płytki, nosiłeś pustaki i kryłeś dach. sam też zaprojektowałeś ogród i po dziś dzień sam się nim zajmujesz. SAM. właśnie o to chodzi. ciągle pracowałeś, założyłeś swoją firmę, nie odpoczywałeś, nie jeździłeś na wakacje, bo to, mówiłeś - zrobisz na emeryturze. zaprosiłeś mnie na parapetówkę. poznałam Twoją rodzinę. Twoja córka od razu mnie polubiła. Twoja żona niestety okazała się być kobietą bardziej nijaką i nudną, niż kiedykolwiek mogłam się tego spodziewać. zaniedbana, zapuszczona, powierzchowna, prosta. jak sam mówiłeś z bólem w oczach "w domu byłeś maszynką do zarabiania pieniędzy". nie polubiła mnie. zawsze robiła Ci awantury z mojego powodu. podejrzewała Cię o romans ze mną. wyzywała, robiła sceny. kiedyś nawet zabroniła Ci do mnie przyjeżdżać. wtedy zniszczyłeś tę słynną szklaną ławę w salonie. ona zniszczyła wtedy znacznie więcej. jesteś tak opanowanym człowiekiem, że nie wiem, jak można było Cię aż tak zdenerwować.
Ty byłeś bardzo samotny w tym wszystkim. pewnie dlatego stało się miedzy nami to wszystko.
Twoja żona niejako wywróżyła nam ten romans.
zaczęłam studia, zanurzona w nieporównywalnie wielkim rozgoryczeniu, bólu, lęku. pełna obaw, ze złamanym od tęsknoty za NIM sercem. wspierałeś mnie, martwiłeś się, opiekowałeś, dzwoniłeś, pytałeś, byłeś.
i potem stało się. pocałowaliśmy się. i od tamtej pory, moje miłości i Twoje małżeństwo istnieć przestały. i tak już czwarty rok.
nigdy nie chciałam, żebyś się rozwodził, wiesz o tym. Ty też nigdy nie chciałeś rozwalać mi życia. czasem rozmawialiśmy o tym, jacy bylibyśmy razem szczęśliwi, leżąc przytuleni. snuliśmy wyobrażenia o wspólnej przyszłości i to nam wystarczało. oboje wiemy, że to nie miałoby miejsca bytu. wiele razy mówiłeś mi, że to przy mnie odnalazłeś szczęście, że czujesz coś, czego nie czułeś nigdy. że uwielbiasz we mnie wszystko to, czego ja w sobie nienawidzę. doceniliśmy się wzajemnie i to nas połączyło już na zawsze. nigdy nie powiedziałam Ci, co tak właściwie do Ciebie czuję, nigdy nie powiedziałam Ci, że byłeś moim pierwszym mężczyzną. to byłoby nie fair wobec Ciebie. nałożyłabym na Ciebie zbyt dużą odpowiedzialność. jest tyle rzeczy, których Ci nie powiedziałam....

....


a teraz w Twoim śródmózgowiu mnoży się bakteria, która zatruwa Twój organizm. nie da się jej powstrzymać, medycyna rozkłada ręce. mutant, pochodny gruźlicy. w 90% przypadków lokuje się w płucach. Ty masz ją w mózgu. nie wiadomo ile masz czasu, nie wiadomo co będzie.
podjąłeś to ryzykowne leczenie. wyniki będą za 6 tygodni.

nie mogę sobie ze sobą poradzić. nie potrafię się z tym pogodzić, nigdy się z tym nie pogodzę. nie umiem się skupić, sesja za tydzień, a ja siedzę i płaczę. boję się. tak skurwysyńsko się boję.
przy Tobie jestem silna i będę zawsze. chcę być silna dla Ciebie. widzę, jak gaśniesz, widzę, jak się poddajesz, ale ja Ci nie pozwolę się poddać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz