a więc to nic innego, jak nie okazywanie słabości. DOROSŁOŚĆ. nadal boję się tak samo, a może i bardziej niż wcześniej. jest luty. kolejny koniec przede mną. nie chcę tego. nie chcę. tłumaczę sobie, że przecież prawie nic się nie zmieni, że to tylko pewna zmiana w życiu..... za mocno się przywiązuję. pora kończyć studia. żegnać twarze, które widywałam codziennie od 5 lat. rozpierzchniemy się, rozmyjemy. tak samo było po liceum.
teraz człowiek, bez którego nie wyobrażałam sobie życia, żyje sobie z dala ode mnie. widujemy się sporadycznie. nie mamy kontaktu. nie tęsknię za nim, mimo, że kiedyś był całym moim światem. pozwoliłam mu odejść. tak wewnętrznie. czasem patrzę na niego i zastanawiam się, jak to możliwe, że moja miłość do niego była tak wielka. wycierpiałam się przez niego. ale ja wtedy tak bardzo chciałam dla niego.... nawet cierpieć.
mam wiele pomysłów na swoją przyszłość. to tylko pomysły, prawda?
rzeczywistość już nieraz nauczyła mnie, że ma gdzieś moje plany.
najbardziej będę tęsknić za Smerfem Ważniakiem.
za jego aroganckim spojrzeniem i za tym, jak udawał, że się na mnie nie patrzy.
w głębi duszy oboje wiemy swoje. wiedzieliśmy już od dawna. niestety relacja ta, niczym nie różni się od nastoletnich. czyli dziecinada. dla niego. myślę, że dla niego to dziecinada. jest ktoś, kto go podziwia, szanuje, jest ktoś, kto JEST. mimo wszystko.
obiecał, że będziemy mieć dalej kontakt.
nie wierzę mu.
ileż razy słyszałam te słowa. ileż to mężczyzn obiecywało mi, darzyło mnie szacunkiem i nie odchodziło....
tak wielu, że jestem sama. jak zawsze.
nie ma dla mnie miejsca w Jego świecie. wiem o tym. tak samo, jak wiem, że prędzej czy później znajdzie się jakaś cwana ślcznotka, która zmiecie w pył wszystko to, w co wierzę.
wierzę w Niego, jak cholera. zawsze mnie do siebie zniechęcał. a ja się śmiałam po cichu. nie byłam w stanie przestać. nie jestem. to niezaprzeczalnie najpiękniejszy człowiek, jakiego spotkałam. i nie chodzi mi tu o fizyczność. byłam w nim zadurzona, kiedy miał dziewiczy wąsik i chodził ciągle w jednym swetrze. to nieważne. dla mnie nadal - mimo zmiany - jest tym samym człowiekiem.
chciałabym umieć okazać mu, jak ważny jest dla mnie.
chciałabym mieć odwagę, żeby mu powiedzieć, że bez Niego, mój świat jest nie do zniesienia.
chciałabym, żeby wiedział, że jego przeszłość mnie nie obchodzi, że zależy mi tylko na tym, żeby był.
... moja relacja ze Smerfem Ważniakiem była dziwna.
to dlatego, że ja chciałam....
chciałam się w Nim zakochać z miłości, a nie z nudy albo obawy, że będę sama.
bo prawdziwy mężczyzna jest paradoksalnie niemożliwy. nie dziw więc, że się w Nim zakochałam. oszalałam, jak każdy, kto ma ambicje zrealizować swoje urojenia. miłość jest takim właśnie urojeniem, fatamorganą na pustyni pragnień.
i się udało.
sobota, 8 lutego 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)